Steper

309 Views Comment Off
Biegałam zamyślona po mieście. Między osiedlami, w lesie wieżowców. Sklepy, targowiska, hektary parkingów. Ludzie niczym mrówki podążający za wewnętrznym taktem miasta. Cywilizacja. Wszędzie światła, auta, harmider. Chaos totalny, bo nikt na nikogo nie zwraca uwagi. W pewnym momencie, kiedy zatrzymałam się na skrzyżowaniu, bo akurat dla pieszych świeciło się czerwone, zauważyłam z rozbawieniem, że moje nogi wciąż idą. Widać, że stepper dobrze służy mojemu ciału, skoro tak mocno się od niego uzależniło. Jak tylko miałam wolną drogę – biegiem skierowałam się w stronę swojego mieszkania. Od razu po przekroczeniu jego progu, przywitała mnie kotka, która bardzo nie lubi być sama. W sumie mogłam pomyśleć o tym, żeby zmajstrować jej jakiegoś kolegę. Może z pobliskiego schroniska zabiorę jakieś kocie nieszczęście. Będą dwa dobre uczynki – uratowany kotek i moja kicia zadowolona. Tak, to na pewno dobry plan! Ostatecznie czemu nie miałabym zrobić tego teraz? Akurat jeszcze zdążyła bym mój nowy nabytek zabrać na badania do weterynarza, bo przecież nie wezmę obcego zwierzęcia do mieszkania w sytuacji, kiedy mogłoby to zagrażać zdrowiu mojej ulubienicy. Stepper poczeka, mogę sobie poćwiczyć wieczorem, kiedy wszystko już będzie załatwione, a koty wymienią pierwsze pozdrowienia. Tak dobrego dnia dawno nie miałam! Jednak zdarzają się i miłe poniedziałki. Natomiast kilka godzin później trzy zadowolone i wymęczone po wieczornych zabawach stworzenia zasnęły w jednym z warszawskich lokum. Nasza zabiegana bohaterka, jej kicia oraz Nowy Kot, który właśnie tego dnia dostał od losu wspaniałą szansę. Ot, taka namiastka rodziny.

About the author

Archiwa