Rate this post

Nowe zabawki – I tydzień przygotowań

Po intensywnym urlopie w górach nie czułem się przepełniony energią. Brakowało mi trochę mobilizacji stąd decyzja o zakupie usług znanego biegaczom trenera Forerunnera 🙂 Okazał się on być niełatwym rozmówcą, ale rozumiemy się coraz lepiej i wierzę, że współpraca zaowocuje wynikiem 4:00:00 na maratonie.

07.06.2010 r. Poniedziałek – zapoznałem się z zasadami pracy i poczytałem książkę jego autorstwa jakie treningi można przeprowadzić. Wybrałem jeden z oferowanych na stronie Runners World. Trener potwierdził, że zapamiętał jego szczegóły.

08.06.2010 r. Wtorek – Pierwszy bieg z przygotowania do maratonu zaczęliśmy od rozgrzewki na powietrzu. Wszystko po to, aby mój trener zorientował się w terenie. Mimo 10 minut na dworze nie umiał powiedzieć gdzie jest. Nie miałem ochoty czekać na niego dłużej. Zacząłem biec. Załapał dopiero po 400m i zaczął na bieżąco pokazywać średnie czas, tempo, przebiegnięte kilometry, oraz tętno. Multum informacji są przydatne biegaczowi. W Lasku na Kole nie zgubił się i trening przebiegł prawidłowo. Co 1km podawał mi średnie tempo. Naprawdę nieźle nam się biega.

09.06.2010 r. Środa – Tym razem szybciej (5 min)odnalazł się w terenie, ale wcześniej zadał mi dwa zaskakujące pytania. Czy nie podróżowałem wiele setek kilometrów oraz czy dzisiaj jest 9 czerwca 2010(!). Dziwne, przecież byliśmy tu wczoraj! Biegaliśmy zgodnie z planem treningowym, ale trener uparcie dyktował dystans i tempo w milach. Muszę z nim porozmawiać i wyjaśnić, że w moim kraju używa się jednostek metrycznych. Co raz to pociągał mnie za nadgarstek gdy moja prędkość była za wysoka. To świetna metoda na biegacza ze słuchawkami na uszach.

10.06.2010 r.Czwartek – krótkie bieganie przy wysokiej temperaturze – było około 23 stopni o 6:00 rano. Powietrze stało i było duszno. Trener szybko się odnalazł w terenie (około minuta), Pobiegłem w kierunku parku Moczydłowskiego. Pot wręcz lał się strumieniami a buff na głowie nie nadążał wchłaniać potu. Muszę rozważyć czy nie wrócić do opaski, która znacznie lepiej spełniała swoją rolę. Po pierwszym kółku miałem serdecznie dość biegania w takich warunkach. Został ledwie kilometr. Przecież dam radę…

12.06.2010 r. Sobota – mój trener ma sklerozę. Nie pamiętał o dzisiejszym treningu. Zwolniony ze smyczy mogłem pobiec tak jak chciałem. Mimo tego, że przemieściłem się ponad 120km od Warszawy Forerunner szybko odkrył gdzie jest. Było jeszcze cieplej jak w czwartek około 25 stopni, ale wiatr pomagał chłodzić organizm. Ruszyłem w tempie 5:30/km i utrzymywałem je do 3km. Potem wbiegłem w ulicę Targową i wentylacja nagle się urwała. Momentalnie zaczęło mi doskwierać słońce. Organizm bronił się przed upałem w nietypowy sposób – zwiększył tempo biegu, tak jakby jak najszybciej mieć to za sobą. Mimo upływających kilometrów tempo rosło, podobnie jak pragnienie. Obiecałem sobie, że nie wyjdę więcej w taką pogodę bez pasa z bidonami.

13.06.2010 r. Niedziela – po wczorajszych burzach powitała mnie słoneczna pogoda i chłodny, wręcz zimy wiatr. Obudziłem się z bólem kręgosłupa., który na moje szczęście w trakcie rozgrzewki minął. Dzisiaj mam pierwsze długie wybieganie. Dystans mało ambitny – 11,2km, ale od czegoś trzeba zacząć. Forerunner pamiętał o treningu, więc będzie pilnował mnie na każdym kroku. Dotrzymałem swojej obietnicy i mam na sobie pas z bidonami. Na pewno się przydadzą. Bieg był przyjemnością nie dokuczała mi temperatura, a tempo 6:12/km utrzymywałem równo do końca. Ze względu na zbyt krótki dystans kółka musiałem zrobić małą pętle ulicami miasta.

Zdrowie

W trakcie całego tygodnia treningu w nowym obuwiu odczuwam na sobie skutki wyboru mniej amortyzujących butów. Dolegliwości odczuwam w głównie w prawej nodze: boli mnie ścięgno udowe po zewnętrznej stronie, kolano po zewnętrznej stronie oraz achilles. Dodatkowo mam mocno napięte łydki oraz mięśnie piszczelowe.

Wszystko to przypomina objawy jakie biegacz ma podczas przejścia na mniej amortyzujące buty (w tym na tzw. bieganie naturalne). Myślę, że potrzebuję około 3 tygodni aby się przystosować. Z treningu na trening jest coraz lepiej, jeśli jednak dolegliwości nie ustąpią oznacza to, że mój wybór modnych butów był niewłaściwy.