Środki przeciwbólowe w bieganiu
Poranny sylwestrowy bieg miał być akcentem na zakończenie pierwszego roku kiedy bieganie nie było jedynie miesięczną przygodą i słomianym zapałem. Niestety obudziłem się z potwornym bólem głowy. Nie chciałem brać środków przeciwbólowych, wstałem jedynie by się napić i położyłem się dalej spać. Wierzyłem, że ból sam minie. Niestety godzina snu nie pomogła i wziąłem tabletkę. Jednak bieganie już odpuściłem.
Wiele osób przed dużym wysiłkiem bierze kilka tabletek – tak na wszelki wypadek. Bo może ból okaże się zbyt silny. Odkąd przeczytałem w Runners World, numer 6(11) listopad-grudzień 2009, jakie mogą być tego skutki nie wezmę żadnej z nich przed biegiem. Nie chodzi tu jedynie o zagłuszanie naturalnego sygnału naszego organizmu ostrzegającego o przeciążeniach, urazach niebezpieczeństwach. Skutki mogą być dużo poważniejsze.
Zacytuje fragment artykułu:
„Biegacze łykają pigułki przed biegiem, bo myślą, że w ten sposób podniosą swój próg bólu podczas biegu i złagodzą dolegliwości po obciążeniu – mówi profesor Kay Brune, dyrektor Instytutu Farmakologii Uniwersytetu w Erlangen. – Potencjalne pozytywne efekty zażycia leku NSAR przed lub w czasie biegu są niewielkie w porównaniu z negatywnymi” – dodaje.
Oprócz uszkodzeń nerek, środki takie jak kwas acetylosalicylowy, diklofenak i ibuprofen uderzają przede wszystkim w żołądek i jelita. Podczas wysiłku sportowego są one słabo zaopatrzone w krew, bo jest ona tłoczona głównie do mięśni. Kiedy dodamy jeszcze środek przeciwbólowy, który hamuje wydzielanie enzymu cyklooksygenazy i tym samym wytwarzanie hormonów chroniących błonę śluzową, następstwem mogą być nudności, wymioty, biegunka, krwawienia albo skurcze.
Pełen tekst jest dostępny tutaj. Zachęcam do przeczytania.
Przypominam sobie ubiegłoroczną reklamę środka przeciwbólowego z bieganiem w tle. Chodzi mi o Ibuprom Zatoki
Główna bohaterka Anna Pawłowska – Pojawa znalazła się również w Runners World 3 (8) maj – czerwiec 2009 na fioletowym tle tak podobnym do opakowania reklamowanego środka. Na dodatek ten tytuł „Bez bólu” jednoznacznie sugeruje sponsorowanie artykułu. Niewiele mówi o samej reklamie i motywacji dlaczego się do niej zgłosiła. O ile jestem w stanie wyobrazić sobie cenę za jaką można pokazać swoją pasję w reklamie to nie wiem za ile pieniędzy można chcieć szkodzić współbiegającym. Założę się, że duża część osób startujących po raz pierwszy w maratonie będzie miała w pamięci tą reklamę nie zdając sobie sprawy z zagrożenia. Kilka tabletek na pewno znajdzie się w kieszeni i przy okazji pierwszego bólu zostaną zażyte.
Na koniec – kilka słów od działu PR firmy US PHARMACIA zaczerpnięte z ich strony internetowej. Pozostawię je bez komentarza…
W reklamie „Maraton” ponownie staraliśmy się oddać jak największy realizm sytuacji tak aby widz uwierzył, że ma do czynienia z prawdziwą osobą, prawdziwą sytuacją i autentyczną pasją. Tym razem do zbudowania autentyczności użyliśmy elementów znanych już z poprzedniej reklamy takich jak:
autentyczna bohaterka,
teksty będące jej spontanicznymi wypowiedziami,
sposób montażu i prowadzenia kamery, które dają wrażenie dokumentalnego charakteru zdjęć przygotowań i samego maratonu.
Dodatkowo jednak, aby jeszcze bardziej uwiarygodnić przedstawioną sytuację, w filmie wykorzystaliśmy ujęcia z prawdziwego Maratonu Gdańskiego, który Pani Anna faktycznie przebiegła. Ekipa filmowa była tam razem z nią i 15 sierpnia 2008 zarejestrowała to wydarzenie, podążając z nią przez całe 42 km!