Praga ITF – fotorelacja: Heather Watson i brytyjscy turyści

15 Views Comment Off

Praga ITF – fotorelacja: Heather Watson i brytyjscy turyści
heather watson

Heather Watson
Foto: Nathii Gawrońska

Nie wiem, czy to świetne mecze Heather Watson spowodowały, że wczoraj wieczorem w Pradze zjawiło się pełno głośnych, brytyjskich turystów? Jeśli będą równie aktywnie dopingować swoją zawodniczkę co krzyczeć na ulicy Karlovej, to Heather ma wygraną jak w banku.

Nawet bez większej pomocy z zewnątrz sympatyczna Brytyjka dobrze sobie radzi w turnieju. W ćwierćfinale wyeliminowała Karolinę Pliskovą 6-2 6-4. Warto zauważyć, że obie panie mają na koncie wygrany turniej WTA. Pliskova w Kuala Lumpur a Watson w Osace. Nie są to może jakieś szczyty, ale potwierdzają tenisowe umiejętności obu pań.

Heather jest bardziej kompletna i wczoraj to pokazała. Piłki posyłane z różną długością, wytrzymywanie wymian, mądra obrona, ogrywanie słabości Czeszki – to wszystko zdecydowało o dość szybkim zakończeniu pojedynku. Trwał on około godziny i dwudziestu minut.
karolina pliskova

Karolina Pliskova
Foto: Nathii Gawrońska

Brytyjka nie wykorzystała jednak bodajże dziesięciu meczboli! Duża zasługa w tym samej Pliskovej, która w obliczu zagrożenia nagle zaczęła dobrze biegać czy otwierać sobie serwisem kort. W końcu jednak wpakowała piłkę w siatkę, ku wielkiemu rozczarowaniu publiczności.

Odpadła też i druga z pozostałych Czeszek – Tereza Smitkova. „Gdyby ona zawsze grała tak, jak gra w Pradze, to i jej ranking byłby inny” – komentowali rodacy. Tereza szczególnie wczoraj w meczu z Dinah Pfizenmaier ukazała moc i precyzję. 19-latka z Hradca Kralove jest na 185. miejscu WTA i powoli pnie się do góry. Ma przyzwoity forehand, oburęczny backhand, serwis, umie podciąć. Właściwie – w Pradze to wszystko umie.

Psychika nie jest jej najmocniejszą stroną. Są żale, utraty przewag, lekkie obijanie rakiety (takie w smętnym stylu, pełnym zawodu).
tereza smitkova

Tereza Smitkova – rozpacz po porażce
Foto: Nathii Gawrońska

Ale i tak Smitkova musiałaby się wspiąć na wyżyny, żeby pokonać Timeę Babos z Węgier. Babos to chyba jedyna tenisistka, która tu sapie przy uderzeniach. Do tego krzyczy po węgiersku, co wzbudza radość na trybunach. Jednak kiedy uruchamia swoją mocną grę, śmiechu już nie ma, można tylko bić brawo. Wczoraj nie zagrała aż tak dobrze jak z Victorią Duval w drugiej rundzie, lecz ona też należy do grona kompletnych tenisistek. Ma moc, potrafi podcinać, nie boi się pójść do siatki po otwarciu kortu, umie biegać i bronić.
timea babos

Timea Babos
Foto: Nathii Gawrońska

W tym sezonie Timea nie radzi sobie najlepiej w głównym tourze rozgrywek, dlatego wróciła do ITFów w poszukiwaniu formy i pewności siebie. Na razie wszytko idzie dobrze: wygrała ITF 75K na japońskiej trawie w Gifu i po tygodniu przerwy zjawiła się w Pradze, gdzie w dobrym stylu awansowała już do półfinału. Węgierka też jest posiadaczką tytułu WTA. Wywalczyła go w Monterrey w 2012 roku. Była wtedy notowana w okolicach 60. miejsca, teraz wypadła z pierwszej setki. Mecz Babos z Watson jest tutejszym przedwczesnym finałem.

W drugiej parze pólfinałowej zmierzą się Anna Karolina Schmiedlova i Aleksandra Krunić. Serbka Krunić imponuje tu akcjami w obronie. Bardzo ładnie rozmontowała w poprzedniej rundzie Madison Brengle, gdy dość soczyste uderzenia Amerykanki ciągle wracały na drugą stronę. W ćwierćfinale Krunić wygrała z Misaki Doi – ku rozpaczy zgromadzonych na turnieju Japończyków. Nie widziałam meczu z trybun, ale z kortu centralnego widać było fruwające na „jedynce” balony.
misaki doi

Misaki Doi
Foto: Nathii Gawrońska
aleksandra krunić

Aleksandra Krunić
Foto: Nathii Gawrońska

Za to miałam przyjemność zjedzenia kiełbasy w towarzystwie serbskiej tenisiski. Aleksandra zauważyła, że mogłaby mieszkać w Pradze, bo jest tu całkiem tanio, miasto jest ładne, a przede wszystkim – jest gdzie i z kim trenować. Po czym stwierdziła, że Bratysława jest jeszcze lepsza pod względem tenisa, ponieważ tam jest jeszcze taniej, a zarazem blisko do Wiednia, skąd można korzystać z niskobudżetowych połączeń lotniczych. Aleksandra dobrze się czuje w Pradze – odwiedziła ZOO, jada w różnych restauracjach, a popołudnie zamierzała spędzić w kinie.

Krunić ma szansę na finał, bo dostanie od losu podmęczoną Schmiedlovą. Słowaczka to faktycznie talent. Gra dość ofensywnie. Nie ma wiele siły, ale dąży do posiadania inicjatywy i przyspieszania gry. Wczoraj grała z Melanie Oudin i mecz był dość kuriozalny. Typowałam gładkie zwycięstwo Słowaczki, zapominając, że ona przyjechała tu zaraz po zwycięstwie w podobnym turnieju w Trnavie.
anna karolina schmiedlova

Anna Karolina Schmiedlova z języczkiem
Foto: Nathii Gawrońska

Już w pierwszym gemie ćwierćfinału można się było zastanawiać, czy Schmiedlova dociągnie spotkanie do końca. Póki Oudin pomagała, to Anna Karolina nawet objęła prowadzenie z breakiem. Potem Oudin przestała wyrzucać swoje mocne strzały, a także zauważyła, że Schmiedlova w ogóle nie daje rady biegać do skrótów, więc mecz się odwrócił. Amerykanka wyszła na prowadzenie 6-4 4-0.

Wtedy doszło do zrządzenia losu. Skończył się mecz na korcie centralnym, ludzie uzupełnili pustkę na jedynce i zaczęli klaskać Słowaczce. Wszystko zbiegło się z czasem mentalnego rozluźnienia Oudin. Kiedy Schmiedlova dostała pozytywnego „kopa”, zaczęła biegać i grać jakoś bardziej ambitnie, a Oudin coraz mocniej gubiła się w nowej sytuacji. W końcu Amerykanka zaczęła rozciągać plecy i wezwała na kort panią fizjoterapeutkę. Przerwa trwała długo, kontuzja okazała się dość poważna i Melanie nie była w stanie dograć do końca. Skreczowała przy 1-3 w trzecim secie.
melanie oudin

Melanie Oudin
Foto: Nathii Gawrońska
melanie oudin

Melanie Oudin
Foto: Nathii Gawrońska

Finał debla zwiastował światowy poziom. W końcu po jednej stronie grały Andrea Hlavackova i Lucie Safarova (publiczność trzymała ich stronę) a po drugiej – Lucie Hradecka i Michaella Krajicek (w gruncie rzeczy też Czeszka, mieszkająca w Pradze, krzycząca po czesku, tylko że reprezentująca Holandię). Hradecka była strasznie zmotywowana, żeby utrzeć nosa dawnej partnerce i jej nowej koleżance. Do spółki z Krajicek ostro zaatakowały i objęły prowadzenie 3-0. Dopiero wtedy Hlavackova z Safarovą zaczęły coś grać, a właściwie, Hlavackova zaczęła. Bardziej znany duet odrobił straty.

andrea hlavackova lucie safarova

Andrea Hlavackova i Lucie Safarova
Foto: Nathii Gawrońska
andrea hlavackova

Andrea Hlavackova
Foto: Nathii Gawrońska
lucie hradecka

Lucie Hradecka gra, a szampan już się chłodzi w 11 stopniach na dworze…
Foto: Nathii Gawrońska

Jednak na akcje godne ważnego meczu w szlemie trzeba było zaczekać mniej więcej do stanu 4-3 w pierwszym secie. Wreszcie skończyło się przebijanie z linii końcowej. Poszły z obu stron porządne strzały, kąty, smecze, a Hradecka i Krajicek odzyskały wigor. W pełni zasłużenie wygrały finał debla 6-3 6-2.

About the author

Archiwa