Kryzys VIII tydzień przygotowań

7 Views Comment Off

Kryzys VIII tydzień przygotowań

Na początku tygodnia cieszyłem się z powrotu do biegania. Czułem siłę i moc w nogach. Sobota zwiastowała jakiś spadek formy, ale nie odebrałem tego jako chorobę. Finał miał miejsce podczas długiego wybiegania na koniec moje tętno wynosiło ponad 220. Przegiąłem z treningiem, wizja debiutu maratońskiego się oddala. Kolejny tydzień zajmie mi pewnie poszukiwanie źródła problemu 🙁

Wtorek

Wczoraj miałem ochotę wyjść na trening, ale kuracja antybiotykowa pozostawiła niepokojące objawy żołądkowe. Wieczorem też mnie nawiedziły.. 🙁 Wstałem przez to niewyspany z bolącą głową, ale nie dałem się złamać i wyszedłem na trening. Nareszcie było chłodniej około 15 stopni, lekka mżawka. Moja ulubiona pogoda do biegania. Na pierwszy dzień celem było przebiegnięcie 6km w tempie poniżej 6:00/km. Początki były trudne. Rozleniwiony organizm przytłoczony niezbyt dobrze przespaną nocą nie kwapił się do szybkiego biegu. Normalnie ciężko mi utrzymać zadane tempo wolnego biegu. Teraz przyszło mi to bez trudu. Stopniowo przyzwyczaiłem się do wysiłku i przebiegałem kolejne kilometry. Nieróbstwo przełamane.

Środa

Wczoraj pod koniec dnia poczułem ból prawego kolana pod rzepką. Niewiele lepiej było rano. Poranna pobudka przyszła mi z trudem. Muszę na nowo przyzwyczaić się do wcześniejszego wstawania. Pogoda była niezła – 19 stopni i sucho mimo zapowiedzi rzęsistego deszczu. Na dzisiaj zaplanowałem dłuższy – 8km spokojny bieg w tempie 6:00/km. Od początku dokuczał mi zjedzony przed treningiem banan. Rzadko się zdarza, że mam takie uczucie ciężkości na żołądku. Rozpocząłem spokojnie pierwszy kilometr w tempie 6:28/km i stopniowo, nieświadomie przyspieszałem. 2km – 06:03,3km – 6:00,4km – 5:47, 5km – 5:48. Gdy na 6km zobaczyłem kolejny wzrost tempa( 5:42/km), postanowiłem zmienić jego charakter na BNP. Przedostatni km zrobiłem w 5:26/km by na ostatnim mimo podbiegów zrobić 5:12/km. Czułem się bardzo dobrze więc ostatnie 200m pokonałem w 04:20/km. Jak widać muszę mieć trenera, który ciągnie za rękę dyktując właściwe tempo. Miało być spokojnie wyszło jak zwykle – szybko. Jutro już muszę trzymać się w ryzach i zrobić spokojny trening. Moja rekonwalescencja po chorobie i wolne wchodzenie na obroty uważam za zakończone.

Piątek

Całą noc padał deszcz, na szczęście rano się rozpogodziło. Czekał mnie kolejny bieg po Parku Moczydłowskim za względu na to, że w parku Księcia Janusza po opadach deszczu gliniane ścieżki zamieniają się w śliską breję. Jakoś nie miałem ochoty na wolne człapanie więc zdecydowałem się poszukać w Parku Moczydłowskim idealnej trasy do realizacji krosu. Po 2km truchtania po równym zacząłem pętle zbiegając do stawów potem na wbiegając pod górę odkryłem wąską asfaltową pętlę długości 600m z licznymi zakrętami podbiegami i zbiegami. Biegało mi się świetnie nogi same niosły do przodu a ostre zakręty urozmaicały trasę. Mimo rosnącego zmęczenia biegłem coraz szybciej. Z tego transu wybijały mnie rozwiązujące się sznurówki. Niedokładnie je zawiązałem. Po pokonaniu 4 okrążeń truchtem wróciłem do domu. Mimo sporej przerwy w treningach czułem moc w nogach – to świetny objaw 🙂

Sobota

Czułem w mięśniach wczorajsze szaleństwo byłem ociężały i niemrawy. Wystartowałem naprawdę powoli i bez problemu trzymałem tempo, co zdarza mi się rzadko. Obserwowałem z uwagą moje tętno. Nawet przy bieganiu około 6:20/km wydawało mi się, że serce bije szybciej niż zwykle. Najprawdopodobniej jest to związane z przerwą w treningu. Już w domu przeanalizowałem dwa biegi: dzisiejszy oraz sprzed 4 tygodni. Co się okazało? Mam spadek formy. Poprzednio biegałem w średnim tempie 06:14/km przy średnim tętnie 147 uderzeń. Teraz przy tempie 06:20/km mam średnią 149 uderzeń. Czuję się jednak dobrze i wierzę, że uda mi się wrócić do poprzedniej formy przed maratonem. Choć może to jedynie efekt mocnego treningu?

About the author

Archiwa